środa, 25 stycznia 2012

Duma z pokolenia

U zarania AD 2012 uliczne demonstracje stały się ulubioną rozrywką mieszkańców Europy Środkowej.

W Budapeszcie - wielotysięczne manifestacje to protestują, to popierają Viktora Orbana. W Bukareszcie od dwóch tygodni na ulicach stoją przeciwnicy prezydenta Basescu - których wytrwałość i upór dziwi samych Rumunów, których natura sprzyja raczej krótkotrwałym zrywom. O Grecji nie ma co nawet wspominać, bo tam demonstracja się w ogóle chyba nie kończy.
Wczoraj - dołączyła Polska. I muszę powiedzieć, że jestem z tego dumny. Dumny bo okazało się, że większość z protestujących to ludzie w moim wieku lub młodsi.
Niesamowite, bo nakląłem się na moje pokolenie, że hej: że obojętne, że niezainteresowane sprawami publicznymi, że bezrefleksyjne i niezaangażowane, że bezmyślnie głosujące na Platformę czy PiS, że żyjące wyłącznie paleniem zielska, czy (jak chce prezes Kaczyński): "piwskiem i porno".
 Konflikt o ACTA - jest czymś więcej niż protestem przeciw cenzurze czy walką z piractwem. Stał się przyczynkiem do starcia pokoleń: cyfrowego i analogowego. Pierwsze z brzegu liczby to potwierdzają: w grupie 16 - 24 lata z internetu korzysta 92% populacji. W grupie 50+ raptem jedna trzecia. I w tym kontekście  starczy posłuchać: Grasia, Boniego (który nie wie kto zarządza jego www), czy jaśnie panującego pana Premiera. Dla nich, a do wczoraj także dla mass- mediów "drugiej fali"(TV, radio), sprawa ACTA to jakiś marginalny, nic nie znaczący konflikt. Traktowany był mniej więcej tak samo poważnie jak wyniki przedwyborczych internetowych sondaży zgodnie z którymi Korwin - Mikke powinien już zasiadać w Pałacu Prezydenckim trzecią kadencję. Premier i ministrowie nie rozumieją, że przeciw nim staje "trzecia fala" - mediów indywidualnych i ich odbiorców, mediów interaktywnych, swobodnych i nieznoszących kontroli. Oddziałujących na wielu - przez wielu.
Społeczeństwo (a przynajmniej jego młodsza część) zmieniło stan skupienia i miejsce zamieszkania. Przeprowadziło się do rzeczywistości wirtualnej. Siedziałoby sobie tam spokojnie, kryjąc się przed "realem", pozwalało łupić coraz wyższymi podatkami, spokojnie przyjmowało coraz idiotyczniejsze przepisy prawa, dźwigało na karku rosnącą armię urzędników. W rzeczywistości wirtualnej, można przecież rozładować frustracje, rozerwać się, poznać kogoś, poczuć się twórcą, liderem. A tu nagle okazuje się, że ktoś pakuje się z buciorami w to wszystko i do społeczeństwa zatopionego w swoich wirtualnych sprawach dociera nagle, że aby intruza wyprosić nawet zainstalowanie na FB guzika "nie lubię tego" może nie starczyć, podobnie jak podpisanej wirtualnie petycji, spłodzenie jadowitego wpisu na bloga, czy obraźliwego komentarza na forum. Żeby obronić dom - nie można się w nim po prostu zamknąć i czekać aż wróg wejdzie do środka. I sięgnęli po dość oldschoolowy sposób wyrażania dezaprobaty: uliczną demonstrację.
Nie chciałbym nikogo zniechęcać - ale to nic nie da. Zwłaszcza jeśli organizatorzy zapowiadają wystąpienia "spokojne, pokojowe i kolorowe". Co tu dużo gadać - dla rządzących taka demonstracja to żaden problem. Popatrzą na to w kategorii festynu, czy karnawału i tyle. Jak nikt nie będzie palił opon, rozbijał obozowisk namiotowych pod Sejmem, rzucał kamieniami w Pałac Prezydencki. W najbliższym czasie wyborów nie ma - to co to kogo interesuje? Zima jest połażą, pokrzyczą i pójdą do domu, żeby nie marznąć.

Podoba się nam to czy nam się nie podoba: ACTA zostanie jutro podpisane przez polskiego Ambasadora w Japonii. Premier zapowiedział. Później umowa zostanie ratyfikowana, a Policja i Prokuratury dostaną polecenie nie zwracania uwagi na przestępstwa związane z ochroną znaków towarowych i własności intelektualnej przez rok, maksimum dwa lata. W tym czasie politycy będą powtarzać, że nic się nie stało, że cała styczniowa ruchawka na nic. A jak się vacatio legis skończy to...
Mówiąc krótko: nie kijem nas - to pałą.
Najgorsze, że władza demokratycznie wybrana - obalić taką ad hoc nie tak łatwo.

PS. Strasznie żałuję, że nie ma mnie w Polsce. Móc wziąć udział w być może jedynym masowym zrywie "przeciw" zainicjowanym przez ludzi mojego pokolenia - bezcenne!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz