niedziela, 19 lutego 2012

Renesans barteru

Przglądając to co moi znajomi umieszczają na głównych stronach portalów społecznościowych rzadko mnie coś zaciekawia. Muzyką, która dominuje w udostępnianych linkach interesuję się średnio, czyimiś dziećmi jeszcze mniej, a imprezami na których mnie nie było - w ogóle.


Jakiś miesiąc temu kolega podlinkował jednak coś, co przeczytałem i do tej pory nie dawało mi spokoju: tekst o planach likwidacji gotówki przez UE. Pochodził jednak z dość mało wiarygodnego medium - zadałem więc sobie trud poczytania biurokratycznego bełkotu w postaci odnośnych Unijnych Dyrektyw (jak na przykład  2009/110/EC i kilku wcześniejszych)  - nie zakazują wprost używania gotówki, a także nie wprowadzają nakazu jej likwidacji. Czyżby więc kula pofrunęła prosto w płot?

Niezupełnie. Za pomocą wujka Googla zacząłem przedzierać się przez zachwaszczone czeluści internetu. Dotarłem do interesującego dokumentu wydanego przez Koalicję na Rzecz Obrotu Bezgotówkowego i Mikropłatności. Organizacji powstałej w 2007 roku, w ramach Związku Banków Polskich.
Zamieszczona na stronie Związku strategia zakładała w optymistycznym wariancie, że już w 2013 roku 100% płatności odbywać się będzie bezgotówkowo. Strategia, jest dokumentem wartym pobieżnego choćby przejrzenia. Padają w niej bardzo mocne słowa, jak chociażby "walka z gotówką"(!) - umieszczone, co podkreślę jeszcze raz, na stronie organizacji zrzeszającej 58 najpotężniejszych bankówi i firm technologicznych w Polsce.

Jakież mogą być powody, że tak wpływowe zrzeszenie wypowiada wojnę monetom i banknotom? Zmniejszenie dla banków kosztów własnej działalności : nie będzie potrzeba skarbca, strażników, konwojentów, maszynek liczących banknoty i bardzo drogich bankomatów. Przede wszystkim jednak: nie ograniczona już niczym możliwość kreacji pieniądza przez banki, bo o ile do tej pory istnieje ryzyko (niewielkie bo niewielkie), że wszyscy depozytariusze zgłoszą się do kas w tym samym momencie i gotówki po prostu braknie, o tyle gdy gotówki nie będzie - ludzie nie będą mogli jej wybrać i pochować do skarpet (z jakiegokolwiek powodu). Mówiąc krótko: z systemu bankowego nie będzie już żadnej ucieczki - cyfry na jednym koncie będą zmieniały się w cyfry na drugim.
Takie rozwiązanie bez wątpienia spodobałoby się również Państwu, bo doprowadziłoby (teoretycznie - ale o tym zaraz) do uszczelnienia systemu fiskalnego i likwidacji szarej strefy - każdą elektroniczną transakcję bardzo łatwo  wyśledzić i w razie czego nałożyć stosowny podatek, co więcej - nie trzeba by nawet ufać obywatelom i prosić ich o zeznania podatkowe! Przy odpowiednio zaawansowanym systemie komputerowym, po prostu potrąci się z konta co się Państwu należy w postaci VAT, czy innej daniny i tyle.

Zalety, które podaje strategia dla zwykłych ludzi mają być też nie do przecenienia: bezpieczeństwo pieniędzy, łatwość płacenia za pomocą kart zbliżeniowych itp. Bezpieczeństwo dodajmy złudne - bo karty zbliżeniowej może użyć każdy, jako, że nie zabezpiecza jej żaden PIN, ani nawet podpis, który kasjer miałby zweryfikować.

Drogą indukcji można wywnioskować co następuje: jeśli najpotężniejsze instytucje finansowe już "walczą" z gotówką, a Państwu podobna "walka" jest na rękę - dojdzie do tego prędzej lub później - i wcale nie musi to być zapisane w eurpejskich dyrektywach.

Szkoda, że to wszystko za cenę drastycznego ograniczenia prywatności: bo jakiż to będzie problem porównać transakcję bezgotówkową z numerem paragonu i potem sprawdzić, że na przykład polityczny przeciwnik kupił sobie dmuchaną lalę, albo środki na powiększanie penisa i użyć tej informacji do skompromitowania go?
Mimo to uważam, że nadzieja polityków na likwidację szarej strefy i tym samym położenia chciwego łapska na wszystkich pieniądzach jakimi dysponują obywatele, jest dość złudna. Jeśli ludzie będą chcieli uniknąć fiskusa przy płaceniu za usługi (bo to jest główny składnik szarej strefy) lub towary - i tak to zrobią. Jak?
Społeczeństwa błyskawicznie wypracują sobie waluty alternatywne - bez udziału Państwa i systemu finansowego. Przy większych płatnościach (np. ekipie za wybudowanie domu) zapłacą złotem, przy mniejszych - barterem (mechanik naprawi mi auto, a ja w zamian za to kupię mu 1000 cegieł, których akurat potrzebuje do budowy domu), albo usługą za usługę: fryzjer obetnie dziewczynie włosy, a ta rozłoży przed nim nogi - oficjalny pieniądz stanie się w takich przypadkach jedynie miernikiem wartości dóbr.
Tylko czy to aby na pewno będzie jeszcze postęp?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz