sobota, 10 marca 2012

Kobiety też myślą!

W piątkowy wieczór, chwilę przed położeniem się spać obejrzałem rozmowę Agnieszki Kublik z Katarzyną Piekarską (SLD) i Iwo Zaniewskim (dyrektor artystyczny agencji reklamowej PZL). I spać się nie położyłem: w obawie przed koszmarami.
Kiedyś napisałem, że polityczna poprawność jest niczym innym jak nowym rodzajem cenzury i w świetle linkowanego powyżej materiału wygląda na to, że mam stuprocentową rację.


Tym razem komuś nie spodobały się tak zwane "głupie reklamy". Reklamy na ogół raczej drażnią i w większości mamy tendencję do ich ignorowania, więc gdyby zniknęły nikt by po nich nie płakał, ale tym razem wkurzyła się na nie "polityczka" (jeśli konsekwentnie zastosować politpoprawną nowomowę) i jeśli będzie skuteczna, to być może zapoczątkuje proces prowadzący do otwarcia na nowo niesławnego gmachu przy Mysiej 2 w Warszawie - gdzie za PRL mieścił się Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk.

Otóż panią Piekarską reklamy pudrów zirytowały do tego stopnia, że postanowiła zgłosić je do Rady Etyki Mediów wnioskując zarazem o zakaz ich publikacji. Dlaczego? Bo modelki są "zbyt poprawione Photoshopem". W związku z powyższym, kobiety ze zmarszczkami zbyt głębokimi by można je ukryć pod warstwą fluidu mogą poczuć się rozczarowane, zdołowane i brzydkie (szczególnie jeśli puder nie wygładzi niedoskonałości ich urody), a to z kolei może wpłynąć negatywnie na ich życie emocjonalne i postrzeganie samych siebie.
Przykro pisać, ale orędowniczka sprawy kobiet pani Katarzyna Piekarska wygłaszając takie sądy - sprawie kobiet tylko szkodzi.  W uczciwość i obiektywność reklamy nie wierzą nawet małe dzieci - natomiast p. Piekarska sugeruje, że kobiety są po prostu zbyt głupie by poradzić sobie z oceną oglądanego materiału.

Żyję już kilkadziesiąt lat na tym świecie, ostatnie siedem spędziłem pracując głównie z kobietami i nie spotkałem jeszcze ani jednej, która powiedziałaby mi, że w stu procentach wierzy w skuteczność kosmetycznych mazideł, w to, że się jej za ich pomocą w cudowny sposób zatrzymać czas. Nie spotkałem też chyba żadnej, która z tego powodu miałaby zrezygnować z wcierania ich w skórę każdego, albo prawie każdego dnia. Kobiety, zachęcone reklamą czy bez niej, będą starały się wyglądać ładnie. I to nawet nie dla mężczyzn - bo ci w większości nawet tych starań nie zauważą, ale dla siebie - taka już ich natura.

Drugim wątkiem poruszonym w tej zajmującej dyskusji były reklamy seksistowskie i utrwalające stereotypy.Ten fragment był nawet zabawny. Otóż utrwalaniem stereotypu ma być na przykład reklama zmywarki do naczyń. Pokazano w niej, uwaga, uwaga: kobietę zmywającą naczynia i mężczyznę, który kupuje zmywarkę - aby swojej żonie ulżyć. Jak się okazuje - to stereotyp. Pan Zaniewski (do tej pory grzecznie potakujący totalitarnym tezom Piekarskiej), mimochodem stwierdził, że przecież w tej reklamie nic takiego dyskryminującego nie ma, w końcu to kobiety statystycznie częściej wykonują prace domowe. Mówiąc oczywistą dla każdego prawdę naraził się i od raz dostał od rozmówczyń po uszach, a Agnieszka Kublik uznała się za statystyczną reprezentatywną grupę, jako że "u niej w domu to na przykład nie". Co trochę dziwi, gdyż dziennikarz - profesjonalista powinien jednak odróżniać własne doświadczenia od doświadczeń ogółu.

Nie wolno zapomnieć o jednym: jeśli chce się już pod tym kątem cenzurować reklamy, to chyba należałoby sprawiedliwie stwierdzić, że utrwalaniem stereotypów jest też reklama w której mężczyzna dajmy na to: maluje pokój albo naprawia cieknący kran, czy też przetyka kibel. Bo gdzie jest powiedziane, że tylko faceci mają babrać się w gównie?

Seksistowskimi reklamami mają być też te, w których piękne młode dziewczyny zachęcają do kupna jakiegoś przedmiotu: opon, roweru, monitora, telewizora czy jakiegokolwiek innego produktu. Nie wiem czemu przypisać niechęć do modelek topless na kalendarzach w zakładach wulkanizacyjnych - chyba tylko zawiści posuniętej w latach, nieatrakcyjnej baby za którą nikt się już nie ogląda.
Seks się sprzedaje, bo jest pierwotnym instynktem, każdemu znanym: jak głód, czy konieczność regularnego wypróżniania się. Zaspokojenie każdej z tych potrzeb większości ludzi kojarzy się przyjemnie - a że seks jest bardziej estetyczny niż robienie kupy to znalazł zastosowanie jako narzędzie marketingowe. Ciężko mi dopatrzyć się w tym czegokolwiek nagannego - ludzie są istotami biologicznymi i basta. Młoda, atrakcyjna samica / samiec będą się zawsze wydawały bardziej pociągające od starych. Młodość jest atrakcyjna, bo to w młodości ma się dokonywać prokreacja i trzeba do niej jakoś zachęcić - i każda biologiczna istota w taki właśnie podświadomy sposób to odbiera. Wiek dojrzały, czy podeszły mają inne zalety i inne problemy i nie należy do nich poszukiwanie partnera do prokreacji, czyli zachęcanie, kuszenie i prowokowanie - cechy wspólne reklamy i uwodzenia.

Nie lubię być traktowany jak bezmózgi kretyn. Nie lubię też, gdy traktuje się tak moich bliźnich, z których każdy został wyposażony w lepiej lub gorzej funkcjonujący, ale zawsze, mózg. Tak cenzurowanie reklam, jak i umieszczanie piętnastosekundowych ostrzeżeń o wszystkich przeciwwskazaniach reklamowanego produktu farmaceutycznego to traktowanie nas wszystkich jako idiotów nie umiejących czytać i nie rozumiejących świata, nie wiedzących czym jest reklama i nie potrafiących dbać o siebie.
Pani Piekarska i inni kryptototalitarni socjaliści przypominają mi starą ciotkę, która przy dziesięciu stopniach powyżej zera każe ubierać szalik i czapkę. A że chyba każdy pamięta co miał ochotę przy takiej okazji ciotce powiedzieć - cytował nie będę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz