niedziela, 11 grudnia 2011

Palec w kompocie

Cóż, zacznę od banału. Pojęcia nie mam jak się powinno pisać bloga, ale gdzieś mi kołacze, że to jeszcze luźniejsza forma niż felieton. No to jazda.

Drogą selekcji negatywnej z uniwersum potencjalnych tematów eliminuję jeden: moją pracę. Nie dlatego, że jest jakaś bardzo nudna, ale obawiam się, że gdybym się zapędził i palnął coś głupiego, menedżerka ds Pijaru powyrywałaby mi nogi z miejsca, z którego wyrastają.

Uniwersum potencjalnych tematów pomniejszone o jeden przemianuję tylko na zbiór potencjalnych tematów. Oznacza to, żeby się zbyt nie wymądrzać, że mam zamiar pisać o wszystkim. Uprzedzam jednak lojalnie wielbicieli markowej mody, tipsów, kosmetyczek itp, że prawdopodobieństwo iż poruszę któryś z tych tematów jest niskie i zmierza do zera (aczkolwiek nie zarzekam się).

Będzie sporo polityki, filozofowania i refleksji nad tym wszystkim co nas otacza. Oświadczam, również że jeśli 99,9% tego co tu napiszę będzie wyważaniem otwartych drzwi, a tylko 0,1% w jakikolwiek sposób nowatorskie to i tak będę z siebie zadowolony. Będzie o różnych absurdach, z którymi wszyscy mamy do czynienia (choćby teraz, słyszałem reklamę plastrów nikotynowych - informacja, którą producent musi podać po jej zakończeniu była dłuższa niż sam anons), będzie również mnóstwo krytyki poprawności politycznej.

Ostatnie, co nie znaczy że najmniej ważne, to prognozy, które chciałbym podawać w swoich wpisach. Kilkakrotnie zdarzyło mi się, że przewidziałem trafnie jakieś wydarzenia, albo wysnułem wniosek, do którego ktoś doszedł nieco później. Nieskromne to, ale niestety prawdziwe. Dygresja: kiedy dowiedziałem się o przyznaniu Polsce organizacji Mistrzostw Europy w piłce nożnej, powiedziałem do jakiegoś znajomego, że żeby się wyrobić to w Polsce trzebaby ustawodastwo wyjątkowe wprowadzić, albo stan wojenny. Cztery, pięć dni później wilekimi wołami na pierwszej stronie "Wybiórczej" ktoś wywalił tytuł "Stan wyjątkowy Euro 2012" z identycznymi jak moje wnioskami, podobnych sytuacji miałem kilkanaście. Oczywiście bywało i na odwrót. Pamiętam jak w 2001 (chyba) powstała Platforma Obywatelska, a ja, wówczas maturzysta i przyszły student politologii, dowodziłem dobre pół godziny, siedząc z koleżanką w pizzerii , że nowa partia nie ma szans przetrwać nawet dwóch lat. Swoją drogą argumentowałem całkiem logicznie, sądząc iż ludzie nie dadzą się nabrać, na popłuczyny po KLD... Koniec dygresji. Nie chcę znowu mówić "a nie mówiłem...". Na blogu będę miał to czarno na białym i jak uda mi się trafić to będę się mógł tym wszem i wobec chwalić i to jest właśnie pośliniony palec włożony do kompotu, tak jak się to robiło w przedszkolu gdy chciało się "zamówić" konkretną jego szklankę.

Nie mam zamiaru pisać z jakichś szczególnych pozycji (w sensie: lewackich, narodowych, konserwatywnych), mam zamiar w ocenie różnych faktów kierować się głównie zdrowym rozsądkiem (chociaż na studiach mówili, że to nie metoda naukowa, ale ostatecznie nie piszę tu doktoratu). Nie należę również do żadnej partii politycznej. Młodzieżówki zawsze mnie brzydziły, bo pełno w nich było jakichś dziwnych typów, którzy zmieniali partie w zależności o tego jak wyglądały sondaże. Konserwatyzm będzie z całą pewnością, jeśli chodzi o formę. Będę się starał pisać poprawnie używając polskich znaków - piszę o tym tylko dlatego, że w internecie wcale nie jest to takie oczywiste. Trochę nie umiem dojść do ładu z tym edytorem, więc akapity mogą być dziwnie podzielone.

Już wkrótce pierwszy konkretny artykuł, zapraszam do lektury!
(oryginalnie opublikowany: 14 listopada 2009 Bartosz Sowisło)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz