niedziela, 11 grudnia 2011

Przenosiny

Witam wszystkich czytelników na nowym - starym blogu.
Zadałem sobie dziś trud, by w ciągu prawie dwóch godzin sfinalizować przeprowadzkę z jednej platformy blogowej na drugą.
Używałem blox.pl dwa lata i - co muszę stwierdzić z przykrością - bardzo mnie zawiódł. Być może jest dobrym narzędziem - ale wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że nie potrafię się nim prawidłowo posługiwać.
Do furii i białej gorączki doprowadzały mnie kaprysy edytora, który po wpisaniu  tekstu, kosztującego kilka godzin wytężonej pracy, potrafił bez podania bodaj grama przyczyny i szczypty ostrzeżenia zawiesić się w chwili publikowania jak, nie przymierzając, nazista na sznurze po procesie w Norymberdze. I nie robiąc żadnej zapasowej kopii, beztrosko zaprezentować puste okienko wprowadzania tekstu. Wybaczcie wszyscy, którzyście słyszeli rynsztok płynący z moich ust w takich sytuacjach. Gdym wziął się na sposób i zacząłem pisywać w Open Office Writer, a następnie wklejać teksty - po kilku tygodniach okazało się, że moja ulubiona przeglądarka (Opera) nagle nie obsługuje polecenia: "kopiuj/wklej" wydawanego za pomocą prawego klawisza myszy, a skróty klawiaturowe ctrl+c i ctrl+v działają raz na pięć prób - wklejając za jednym zamachem ten sam tekst po trzykroć.
Niejasny był dla mnie również system zliczania odsłon i wyświetleń bloga: licznik pokazywał na przykład dwadzieścia wejść, a statystyka dwieście odsłon.
Miarka się jednak przebrała, gdy banner, który wykonał dla mnie jakiś czas temu mój dobry kolega Marek Wilczak, ni z tego ni z owego zaczął "prześwitywać".
Mimo, że potrafię własnoręcznie wyremontować dom, napisać artykuł, jeździć na rowerze, pływać kajakiem i mówić po francusku (nawet równocześnie), a jak szczęście dopisze łowić ryby i robić przyzwoite zdjęcia - nigdy nie zawarłem bliższej znajomości z kodem HTML, a bez tego w Blox.pl ani rusz.
Blogspot, na którym znajdujemy się w tej chwili, powinien załatwić większość tych problemów za jednym zamachem. Jest dokładnie taki jak potrzebuję: idiotoodporny. Dzięki tej jego cesze będę mógł pochylić się nad problemami, dla których wyjaśnienia, bądź opisania powołałem "Palec w kompocie" do życia - bez drżenia o to, że marnuję pół soboty na pracę, którą w mgnieniu kliknięcia szlag trafi.
Zdaję sobie sprawę, że blog powinien być wizualnie bardziej atrakcyjny - nie mam tylko pojęcia skąd nabrać fotografii ilustrujących to o czym piszę - jeśli któryś z Czytelników ma jakiś pomysł, bądź fotografie, które chciałby opublikować - będę zobowiązany.
Przy okazji przenosin dotarło do mnie jak wiele tekstów opublikowałem w ciągu minionych dwóch lat. I muszę nieskromnie przyznać, że jestem z siebie dumny. Nie z faktu, że dzielę się grafomańskimi skłonnościami z szerszą publiką, ale z tego, że jest to chyba jedyne przedsięwzięcie w całym moim dotychczasowym życiu, które wykonuję przez tak długi okres - dobrowolnie i bez wynagrodzenia.
Dziękuję wszystkim za pozytywny "feedback" - byłbym jeszcze bardziej wdzięczny, gdybyście od czasu do czasu "lajkneli" "Palca..." na Facebooku. Może dzięki temu większej ilości osób uda się przeczytać i zastanowić nad prawidłami świata w którym żyją.
Ubolewam trochę nad brakiem polemiki i nie wiem czy oznacza ona, że moje poglądy są uargumentowane tak dobrze, że nie ma co z nimi polemizować, czy wręcz przeciwnie - bredzę i polemizować nie warto.

Pozdrawiam i życzę miłej lektury!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz